czwartek, 31 grudnia 2020

Dr Beer - w leśniczówce

str.108-113
(...)

16 września 1942 r. Niemcy przystąpili do likwidacji getta w Jędrzejowie. Żydów wywieziono do Treblinki, kilkuset zbiegło i ukryło się w okolicznych wsiach i lasach. Z pozostawionych przy życiu utworzono obóz pracy nazywany „małym gettem”18.

18 Archiwum Żydowskiego Instytutu Historycznego (dalej: Arch. ŻIH) 211/489, list H. Beera z 27 września 1942 r. do prezydium Żydowskiej Samopomocy Społecznej w Krakowie, k. 41-44; A. Rutkowski, op. cit., s. 116; A. Sokół, Straty wojenne...; M. Tutaj, Miasto mojej młodości, „Przyjaciel Wodzisławia” 2011, z. 28. Według ustaleń A. Rutkowskiego Niemcy pozostawili na miejscu ok. 250 Żydów i ok. 1000 na terenie powiatu z przeznaczeniem do pracy. W Jędrzejowie utworzono obóz pracy nazywany potocznie „małym gettem”, który został zlikwidowany 22-23 II 1943 r. Wówczas wywieziono ok. 200 osób do Skarżyska i zastrzelono na miejscu 30 osób. Według danych H. Beera przekazanych w tajnym liście do Żydowskiej Samopomocy Społecznej w Krakowie zaraz po deportacji Niemcy pozostawili w Jędrzejowie 239 Żydów. W drugiej połowie września przeprowadzono likwidację gett w Małogoszczu, Sobkowie i Sędziszowie. Pod koniec września wywieziono Żydów z getta w Wodzisławiu, skąd tuż przed likwidacją zbiegło ok. 1000 osób, które ukrywały się w lasach i okolicznych wsiach.

Ludność polska w sposób indywidualny i zorganizowany przez ludzi podziemia udzielała pomocy prześladowanym. Przedstawimy jedną z takich akcji, która zachowała się w pamięci rodziny jej uczestników.

Wydarzenie to miało miejsce w Motkowicach, gdzie w położonym od strony zachodniej tej miejscowości lesie znajdowała się leśniczówka nazywana Karolówką, w której mieszkała rodzina leśniczego Przemysława Janoffa19. Wraz z synem Sergiuszem byli zaprzysiężonymi żołnierzami Związku Walki Zbrojnej – Armii Krajowej. Przemysław Janoff przed wojną utrzymywał kontakty z Żydami z Jędrzejowa i okolic, prowadząc z nimi interesy. Żydzi cenili i poważali leśniczego, który uczciwie się z nimi rozliczał, a także darzył ich pewną sympatią z wzajemnością z ich strony. Nic dziwnego, że Przemysław Janoff nie był obojętny na ich los.

Ostatni żyjący świadek tych wydarzeń, kuzynka Sergiusza Janoffa Krystyna Strachocka-Zgud, wspomina, jak razem czatowali na drodze, kiedy wujek wywoził Żydów z leśniczówki. Miało to miejsce w okresie jej kilkumiesięcznego pobytu wraz z matką Ireną w Motkowicach w pierwszych latach okupacji (Przemysław w ten sposób wspomagał swoją rodzinę). Po latach nie jest w stanie sobie przypomnieć, ile osób mogło się przewinąć przez leśniczówkę. Żydzi byli przywożeni bezpośrednio z Jędrzejowa. Tu był początek „sztafety życia”. W gabinecie leśniczego, pod podłogą, którą przykrywał dywan, w miejscu, gdzie stało biurko, była specjalnie przygotowana skrytka.

Ukrywane osoby krótko przebywały w leśniczówce – jeden, dwa, może trzy dni – po czym Przemysław Janoff wywoził je dalej w teren. Nieznani są uczestnicy tej akcji, nie wiadomo, ile osób udało się uratować, ale można powiedzieć, że była ona dobrze zorganizowana i zakonspirowana. Do tej pory żaden historyk tego tematu nie zbadał i nie poruszał, poza jednym wydarzeniem opisanym przez Andrzeja Ropelewskiego. Mowa o losie doktora Hirscha Beera (u Ropelewskiego: Ber), którym zaopiekowała się rodzina Janoffów21 
 
21 A. R o p e l e w s k i, Z życia akowców..., s. 154. Autor wymienia nazwisko doktora z Jędrzejowa w pisowni z jednym „e”. Chodzi tutaj o dr. Hirscha Beera, ur. 6 VII 1907 r. w Głogowie, członka Judenratu w Jędrzejowie (por. Arch. ŻIH, 211/483, Sprawozdanie z pobytu w dniu 8 listopada 1940, k. 15; Liste der Mitglieder und deren Vertreter des judischen, k. 19), którego Przemysław Janoff dobrze znał, będąc jego pacjentem. Przedstawiony w tekście opis akcji sporządzono na podstawie w/w relacji oraz przekazu żony Sergiusza Marii Janow, która zapamiętała informacje podane przez wszystkich jej uczestników z rodziny Janoffów, potwierdzone przez dzieci Sergiusza Janoffa (Janowa), Przemysława i Annę. Zbiory rodzinne Janowów, relacja M. Janow z 2014 r. 
 
Do czasu likwidacji „małego getta” 22-23 lutego 1943 r. dr Beer przypuszczalnie mieszkał na jego terenie, skąd wysłał tajny list do Żydowskiej Samopomocy Społecznej w Krakowie datowany na 27 września 1942 r. Prawdopodobnie tuż przed lub w trakcie deportacji został przywieziony z Jędrzejowa przez Przemysława Janoffa, lecz nie „zamieszkał”, jak inni, w skrytce pod podłogą, nie czuł się w niej dobrze, ale w skrytce zrobionej w lesie nieopodal paśnika dla zwierząt. Usytuowanie było dobrze przemyślane, tak aby paśnik uzasadniał ślady wydeptywane przez mieszkańców leśniczówki. Aprowizacją zajęła się żona leśniczego Aniela, która donosiła żywność z różnych stron, żeby nie wzbudzać podejrzeń. Nie wiadomo, jak długo dr Beer przebywał w tej kryjówce i kiedy został stamtąd zabrany.

Kiedy Niemcy zaczęli coraz częściej zaglądać do leśniczówki, gdzie przyjeżdżali na wizytacje lub polowania, w obawie przed dekonspiracją postanowiono wywieźć doktora Beera w inne miejsce. Przemysław Janoff nawiązał kontakt ze znajomą Beera z Kielc, której adres od niego otrzymał. Trzeba było zatem zorganizować przewiezienie „wyjętego spod prawa” człowieka, pokonując ok. 40 km, co było nie lada wyzwaniem. Z perspektywy dzisiejszej wiedzy o Holokauście możemy powiedzieć, że akcja ta była bardzo ryzykowna, ale przypuszczalnie dla jej wykonawców całkiem oczywista, tak z humanitarnych, jak i patriotycznych względów. Zarządzenie gubernatora dystryktu radomskiego Ernsta Kundta z 23 lutego 1942 r. mówiło wprost, że za opuszczenie getta, używanie prywatnych wozów, a w szczególności chłopskich, na drogach publicznych oraz w stosunku do osób udzielających pomocy Żydom jedyną obowiązująca karą jest śmierć23. Nikt z uczestników akcji po wojnie poza gronem rodzinnym Janoffów o pomocy udzielonej Żydom nie mówił, historia ta pozostała jedynie w rodzinnej pamięci (...)

Dla doktora Beera rodzina Janoffów przygotowała wóz konny ze skrzynią, do której był w stanie wejść. Przykryto ją sianem, a na wierzch położono kilim. Na tak wymoszczonym siedzisku rozsiadła się Aniela Janoff, wcielając się w rolę wiejskiej gospodyni wiozącej na targ różne towary, łącznie z wódką, aby poczęstować żandarmów, gdyby się zbytnio interesowali celem podróży. Końmi powoził syn Sergiusz. Drogę do Kielc doktor Beer pokonał częściowo na wozie, a częściowo pieszo, idąc wzdłuż niej lasami i polami. Tam, gdzie kręciło się dużo Niemców, przezornie schodził z wozu. Akcja zakończyła się całkowitym powodzeniem i doktor Beer został dostarczony na podany adres. Co się potem działo – nikt nie pytał. Kiedy Sergiusz Janoff znalazł się w rawickim więzieniu, ojciec odszukał znajomą doktora Beera i poprosił o napisanie listu do naczelnika więzienia, opisującego to wydarzenie. W ten sposób Przemysław Janoff pomógł synowi wydostać się z tragicznego położenia. Przez lata nie można było odnaleźć żadnego źródłowego potwierdzenia tej akcji. W nowo przekazanych do IPN dokumentach sprawy Sergiusza Janoffa znajduje podanie jego ojca Przemysława Janoffa do Wojskowego Sądu Okręgowego w Krakowie o wydanie zaświadczenia Jadwigi Papińskiej z 27 listopada 1946 r. potwierdzającego jego pomoc dla Hirscha Beera w 1943 r.24

24  IPN BU 915/497, k. 134. Przemysław Janoff na wszelkie sposoby starał się o skrócenie pobytu syna w więzieniu i zwrócił się w listopadzie 1947 r. z prośbą o darowanie reszty kary do prezydenta Bieruta, dołączając właśnie to zaświadczenie. Starania te, jak i późniejsze wy- stąpienia w tej sprawie, okazały się bezskuteczne. Nie wiadomo, w jakim celu Przemysław Janoff ubiegał się o wydanie mu zaświadczenia J. Papińskiej w 1951 r. Dokument ten nie został odnaleziony. Osobę J. Papińskiej z dużą dozą prawdopodobieństwa należy identyfikować ze wspomnianą znajomą dr. Beera z Kielc.

Dokument ten znajdował się w aktach spawy Sergiusza Janoffa do 2 marca 1951 r., kiedy spełniono prośbę Przemysława Janoffa i wydano mu zaświadczenie. W rodzinie Janoffów utrzymywało się przekonanie, że doktor Beer przeżył wojnę, jednak według informacji przekazanych autorce przez Żydowski Instytut Historyczny w 2017 r. jego siostra mieszkająca w Izra- elu Ella Shafir podała informacje, że brat wojny nie przeżył25.

25  Informacja przekazana przez Dział Genealogiczny Żydowskiego Instytutu Historycznego pocztą elektroniczną 25 III 2017. Ella Shafir wyjechała do Izraela w 1934 r., przekazała infor- macje do bazy danych Jad wa-Szem w 1955 r., że jej brat zginął w 1944 r. pod Warszawą „od min”. Natomiast w 1977 r. stwierdziła, że nie wie, jak zginął, czyli losy dr. Beera pozostają niewyjaśnione. Zmarła w Izraelu w 1991 r. 
 
Wiemy tylko tyle, że pozostawał przy życiu w 1943 r., kiedy miała miejsce opisywana akcja pomocowa, której daty – chociażby orientacyjnie – nie udało się ustalić.

    1.  

Źródło:
Sowiniec - Półrocznik Centrum Dokumentacji Czynu Niepodległościowego, 2016, nr 49, s. 101-160

środa, 30 grudnia 2020

Lekarze

List otwarty przewodniczącego Zespołu ds. Emerytów i Rencistów Świętokrzyskiej Izby Lekarskiej

Szanowne Koleżanki! Szanowni Koledzy!
(...) powinniśmy opracować i wydać księgę pamięci.
Zgromadziłem 126 nazwisk poległych lekarzy medycyny, lekarzy dentystów i absolwentów uczelni medycznych, którzy urodzili się, pracowali lub stracili życie na ziemi świętokrzyskiej.
Niestety większość to tylko nazwiska (...).
Liczę na pomoc w wypełnieniu tych "białych plam."
Jerzy Gracyalny

Lista ofiar i zaginionych

(...)
33. Goldman J.-lek. zam. Jędrzejów wzg. Kielce- Treblinka
(...)
41. Hirsch Beer - lek. zam. Jędrzejów - zaginął
(...)

http://www.oil.org.pl/jsp/bip/drukuj.jsp?classId=/oil/oil56/gazeta/numery/n2008/n200809/n20080907

Eskulap Świętokrzyski 2008 nr 9 - pismo Świętokrzyskiej Izby Lekarskiej, wyd. Okręgowa Rada Lekarska w Kielcach.

wtorek, 29 grudnia 2020

Skarbnik

Abram Zylberszac

Data urodzenia: 11.9.1889

Adres w getcie: Pińczowska 16

Praca w getcie: skarbnik Komitetu Opiekuńczego

 

Źródło:

Żydowski Instytut Historyczny, zasób Żydowska Samopomoc Społeczna 1940-1942, sygn. 211/483/25810

poniedziałek, 28 grudnia 2020

Zjazd Eksporterów Pierza i Puchu


Warszawa, 12 października 1928 r.

Przegląd handlowy poświęcony sprawom handlu, przemysłu i finansom
Organ Centrali Związku Kupców
Redakcja i administracja: Warszawa, ul. Senatorska 22.
tel. 139-27. 510-90.

Treść numeru
Finansowa i gospodarcza sytuacja Polski.
Zjazd Eksporterów Pierza i Puchu.
Tydzień Handlowy.
Zanik wolnego handlu a wzrost etatyzmu w Polsce.
Pertraktacje kupiectwa branży naftowej z kartelem naftowym.
Termin płatności zaliczki na podatek przemysłowy od obrotu.

(…)
We wtorek, dnia 9 b. m., w lokalu Centrali Zw. Kupców w Warszawie odbył się zjazd eksporterów i kupców pierza i puchu. Zjazd został licznie obesłany przez wszystkie dzielnice Rzplitej Polskiej, poczynając od Brodów, a kończąc na Poznaniu. Zjazd zagaił dyrektor C. Z. K. p. inż. M. Zajdenman, udzielając głosu p. prezesowi C. Z. K. b. senatorowi A. Truskierowi.
P. prezes Truskier wygłosił dłuższe przemówienie, w którem wyraził zadowolenie z powodu zebrania się delegatów kupiectwa tej branży w lokalu C. Z. K., organizacji, liczącej już 25 lat zasług na polu obrony interesów zawodowych kupiectwa żydowskiego.

(…)
Na wniosek p. prezesa A. Truskiera, obrano p. Gelbwaksa z Bielska na przewodniczącego zjazdu, a na asesorów pp.: Grynberga i Apfelbauma z Warszawy, Topielą z Jędrzejewa i H. Fenerringa . z Brodów, poczem zatwierdzono porządek dzienny.

(…)
P. R. Ch. Topiel z Jędrzejowa złożył w imieniu zjazdu podziękowanie Zjazdowi C. Z. K. w osobie jej prezesa b. senatora fl. Truskiera oraz drowi L. Garfunklowi za trudy, poniesione przy pracy organizacyjnej dookoła zjazdu, potępiając tych, którzy po nieudanej próbie zagarnięcia całego eksportu, utworzyli konkurencyjny związek w Krakowie. Mówca wypowiada się za utworzeniem Zrzeszenia Eksporterów Pierza i Puchu przy C. Z. K. w Warszawie, gdyż w stolicy współpraca z rządem będzie łatwiejsza, niż w Krakowie. Mówca wyraził nadzieję, że, po utworzeniu odrębnej organizacji przy C. Z. K. w Warszawie członkowie organizacji krakowskiej złoża swój akces do Zrzeszenia.

(…)
P. Topiel z Jędrzejowa zgłosił wniosek w sprawie mianowania p. dr. L. Garfunkla dyrektorem, nowego Zrzeszenia.
Wszystkie powyższe wnioski zostały jednomyślnie uchwalone poczem dokonano wyboru Zarządu, w skład którego weszli pp:
I. L. Grynberg (Warszawa)
I. Profesorski (Łodź)
D. Ehrenreich (Chmielnik)
Ch. Topiel (Jędrzejów)
A. Getynger (Mielec)
Henryk Fenerring (Brody)

(…)
Na tem obrady zjazdu zostały zamknięte.

 

Źródło:

Przegląd handlowy poświęcony sprawom handlu, przemysłu i finansom. Organ Centrali Związku Kupców - Warszawa, 12 października 1928 r.

niedziela, 27 grudnia 2020

Pieczęć


Pieczęć Altera Chila Topieli używana do pieczętowania worków z pierzem.  


 
It is Alter Yechiel's stamp to be used on wax seals of bags of feathers (fine bird feathers later used for blankets). It was brought to Israel and was in the possession of his son Shmuel and is now with his daughter Sara Barak in her house in Yavne - Omer Barak, Tel Aviv.
 
To jest pieczęć należąca do Altera Jechiela Topieli [w źródłach pojawia się różna transkrypcja nazwiska: Topiel, Topioł], używana do pieczętowania woskiem worków z pierzem. Pierza używano do wyrobu kołder. Pieczęć była w posiadaniu Szmula, syna Altera Jechiela, a obecnie jest w rękach jego córki Sary w jej domu w Jawnem - Omer Barak, wnuk Altera Jechiela, Tel Aviv.

sobota, 26 grudnia 2020

Młyn Stobieckiego

Młyn parowy - A. Stobiecki, Jędrzejów
 
Młyn parowy - A. Stobiecki, Podklasztorze
[księga adresowa z lat 30.]

Źródło:
Archiwum Państwowe w Kielcach

czwartek, 24 grudnia 2020

Non tolerandis

(...)
W Guberni Radomskiej, do której należał w 1860 roku powiat miechowski zamieszkiwało 10,6% Żydów. Na 114 miast guberni 42 posiadały przywilej zabraniający osiedlania się w nich Żydom. Były to między innymi Kielce, Jędrzejów oraz (...) Miechów. Na mocy ograniczeń carskich zakaz ten obowiązywał do 1862 roku, czyli do reformy Aleksandra Wielopolskiego.
(...)

Źródło:
http://www.kirkuty.xip.pl/miechow_zydzi.htm 

środa, 23 grudnia 2020

Jakub Rozenholc

Jakub Rozenholc z rodziną
 

Jakub Rozenholc - urodzony w Jędrzejowie w 1899, syn Dova i Ity. Żona Rene z domu Holtzberg. Przed wojną mieszkał w Jędrzejowie. Podczas wojny przebywał w Kownie. Zginął podczas Holocaustu.

Informacje złożyła w Yad Vashem Bracha Brosh, siostra Jakuba Rozenholca.


Źródło:

https://photos.yadvashem.org/photo-details.html?language=en&item_id=14220326&ind=0

https://yvng.yadvashem.org/nameDetails.html?language=en&itemId=550625&ind=1


wtorek, 22 grudnia 2020

Ogłoszenie

Gazeta Nowy Czas - 10 listopada 1939, Jędrzejów

Ogłoszenie.

Dotyczy emigracji żydów.
Żydzi, którzy chcą wyemigrować do Rosji winni się bezzwłocznie zgłosić do mnie. Potrzebnych informacji udzielę po zgłoszeniu się.
Jędrzejów, 8.11.1939

Der Kreiskommissar
Dr. GLEHN
Starosta

Źródło:

poniedziałek, 21 grudnia 2020

Młyn "Podgroble"

Młyn "Podgroble" w Jędrzejowie - Szaja Wilczkowski
 
Młyn przy stacji - S. Wilczkowski i A. Cimerman, Podklasztorze
 
Źródło:
Archiwum Państwowe w Kielcach

piątek, 18 grudnia 2020

Pocztówka do Litzmanstadt


Pocztówka z getta w Jędrzejowie do Gminy Żydowskiej w Litzmanstadt (Łódź), 1941

Nadawca: Zysma Kaufman, 3-go Maja 16

Dla Poli Oks

Do Żydowskiej Gminy w Litzmanstadt

Niniejszym prosze Żyd. Gminę o przysłanie mi adresu mego brata, Abram Oks, zamieszkałego Ceglana 23 albo eż Cegielniana 32, dokładnego adresu niemam, jestem tylko pewna że mieszkał na tych ulicach których zaznaczam. Przeto polecam się łaskawej pamięci. Załonczam odkrytke [pocztówkę - przyp. MM] na odpowiedź.

Z poważaniem,

Pola Oks

Jędrzejów, 4/2 41 r.

 

Źródło:  

https://3reich-collector.com/concentration-camp-ww2-german/ghetto-jedrzejow-postcard-sent-ghetto-jedrzejow-jewish-community

czwartek, 17 grudnia 2020

Do Jędrzejowa



A certificate issued to Krystyna Warecka (Bianka Rozenman, the donor) by the Polish Welfare Committee in Koluszki, stating that the bearer was evacuated from Warsaw to Jedrzejow, but is allowed to join her family in Koluszki.

The certificate was issued on October 16, 1944, during the mass evacuation of the population from Warsaw, following the Polish uprising in August 1944.

Źródło:

środa, 16 grudnia 2020

Józef Jaskulski - relacja

Urodziłem się w Oksie pow. jędrzejowskim w roku 1896. Rodzice moi zajmowali się rolnictwem posiadając 20 morgów ziemi. Ja początkowo pomagałem im w rolnictwie dorywczo, o ile mnie czas studjów moich w szkole średniej pozwalał. Po ukończeniu szkoły średniej w Jędrzejowie udałem się na studja wyższe do Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie (SGGW), którą ukończyłem w 1933 r. i otrzymałem tytuł inż. rolnego. Specjalizacją moją była polityka ekonomiczna.
Kiedy otrzymałem dyplom wróciłem w swoje ojczyste strony do Jędrzejowa i tam pracowałem do 1938 r., czyli przez cztery lata w charakterze instruktora rolnego w powiecie. Wtedy właśnie w tym okresie miałem kontakty z inteligencją tak polską jak i żydowską. Wśród nich zaprzyjaźniłem się z rodziną nieżyjącego już p. Brajborta*. Wówczas p. Brajbort prowadził handel nawozami sztucznymi. Tenże p. Brajbort często mnie gościł. Ja otrzymywałem od niego takie w każdym bądź razie miłe podejście i towarzyskie i wszechstronne, ze mnie to zobowiązywało wszechstronnie w stosunku do niego. Nawiązała się między nami serdeczna przyjaźń. Dlatego też w późniejszym okresie, kiedy przeprowadziłem się do Warszawy, to zawsze nie omieszkałem ich odwiedzić kiedykolwiek przyjeżdżałem do Jędrzejowa i byłem ich gościem.
W 1939 r. wybuch wojny zastał mnie w Warszawie, gdzie byłem zatrudniony w mleczarstwie tzw. mleczarni miejskiej „Agril”. W tej mleczarni pracowałem przez okres niemal całej wojny. Ponieważ moja praca w tej mleczarni była dość łatwa i nie absorbowała dużo mojego czasu mogłem często wyjeżdżać, czyli pracę opuszczać.
Moi szefowie byli na tyle względni, że pozwalali mi na częste wyjazdy do Jędrzejowa i do Kielc, gdzie również miałem sporo znajomych, więc informowałem ludzi, bo już wtedy tworzyły się getta. Więc na przykład w Jędrzejowie informowałem o tym jak przebiega akcja w Warszawie, bo oni nie mieli możliwości, więc wszyscy byli żądni i ciekawi. W Jędrzejowie więc poza p. Brajbortem całą inteligencję żydowską odwiedzałem, tam miałem kolegę, Strumpf się nazywał, który teraz jest w Ameryce. Poza tem był tam niejaki p. Wargoń, tam też u nich bywałem, on handlował zbożem, ich także informowałem o tem jak sytuacja wygląda. Przede wszystkiem moja bazą był p. Brajbort. Już w r. 1942 było w Jędrzejowie getto stworzone.
Pewnego razu przyjeżdżam do Jędrzejowa, p. Brajbort kiedy mu sytuację przedstawiłem, że jest nadzwyczajna, słuchy mnie dochodzą, że jest Treblinka, że tam transporty do Treblinki dochodzą na zniszczenie, powiedziałem o tem, że z Kielc informują o tem wszystkim, na co p. Brajbort odpowiedział: Wiem o tem i jestem zorjentowany, to ciężki los Żydów z Jędrzejowa czeka, wobec tego jako przyjaciel, jeżeli by pan mógł coś mi zrobić, to byłbym panu wdzięczny. Służę do pańskiej dyspozycji – odpowiedziałem.
Pytanie: Czy to były rozmowy, które Pan prowadził z p. Brajbortem w okresie kiedy jego rodzina znajdowała się już getcie i można się było do nich dostać?
Tak, to było w tym okresie i można było ich w getcie odwiedzać. Co prawda gettem obejmowane było ich mieszkanie, gdzie oni przedtem mieszkali, tak że nie mieli trudności i nie musieli się przenosić. Dopuszczalne były jednak odwiedziny, getto nie było zamknięte gdyż to było przed akcjami.
P. Brajbort więc zwrócił się do mnie mówiąc: Ja nie zamierzam absolutnie się ukrywać, bo mnie na to nie będzie stać, ale jeśli odnośnie mojej córki i zięcia i jej dziecka, jeżeli Pan mógłby coś przedsięwziąć to bardzo bym był wdzięczny. Ja mówię - służę chętnie.
No i ustaliliśmy z nim, że ja właśnie tą córkę, obecnie Mauerową – Lolę Brajbort z córeczką maleńkiem wówczas dzieckiem zabiorę i chwilowo umieszczę u swej siostry w Oksie. Tak właśnie zrobiłem. Wziąłem wóz tam z Jędrzejowa, ją na wóz i akuratnie żeśmy tak utrafili, że przed wysiedleniem ja ją łącznie z dzieckiem zabrałem. To było w 1942 roku na dwa miesiące przed wysiedleniem. Natomiast odnośnie p. Mauera męża Loli, to on jeszcze pozostał w mieszkaniu w getcie przy teściu, z tem właśnie, że ustaliliśmy, że jeśli będzie mu coś zagrażać dalsza akcja z mojej strony będzie podjęta, mimo że byłem w Warszawie, ale zawsze miałem możność poruszania się i ewentualnego przyjazdu. Tą córkę z dzieckiem odwiozłem do mojej siostry i tam pozostali.
No i dowiaduję się, ze jest wysiedlenie – przyjechałem i rzeczywiście widziałem, jak wysiedlali. P. Mauer jednak do tego wysiedlenia nie poszedł, został przez nich samych tj. Niemców wyznaczony do porządkowania rzeczy, które pozostały u Niemców i do ich segregacji. To były rzeczy, które pozostały po Żydach, po ich wysiedleniu.
Tak więc z p. Mauerem byłem w kontakcie. Wtedy Niemcy ogłosili, że pozostali Żydzi mogą sobie być w getcie zamkniętym i nic im nie grozi. Chwilowo żona p. Mauera Lola uwierzyła temu no i myśmy uwierzyli, że tak będzie. Więc wróciła do Jędrzejowa aby z mężem zamieszkać, ale nie długo z nim była. Naraz bowiem jest akcja, prowadzono pińczowskich Żydów i tych jędrzejowskich do nich dołączają.
Mnie akurat w Jędrzejowie nie było byłem w Warszawie, dano mi znać i ja przyjeżdżam. Oni natomiast, ta p. Lola i jej córka szczęśliwie zostały wyprowadzone i ulokowane u drugiej mojej siostry w Jędrzejowie. To wszystko odbyło się podczas tej akcji. Niestety nie było już innej rady, jednak sytuacja była już taka niebezpieczna, że trzeba było się zabrać do warszawy. I wtedy p. Lolę z córeczką zabrałem do Warszawy, do siebie do mieszkania, a p. Mauer pozostał tymczasem nadal w Jędrzejowie. Jego brat znowuż u jednego gospodarza w innym miejscu się przechowywał. Pozostało tam kilku Żydów, którzy się razem przechowali jak naprzykład jeden który obecnie jest w Ameryce, p. Rubinek Ryszard, następnie dwaj bracia Kluska, wszyscy oni przechowali się w Jędrzejowie u niejakiego p. Gałka. W tym okresie też getta już nie było po wysiedleniu Żydów zostało zlikwidowane. Oni więc byli w tym ukryciu i myśmy donosili im tylko żywność i pieniądze. Było ich razem 5-ciu. Dwaj bracia Rubinek, dwaj bracia Kluska i p. Mauer.
Jeden z tych Rubinków nie wytrzymał tam i zmarł naturalną śmiercią, a wszyscy inni się przechowali. Ukrywali się w bunkrze, jak już wspomniałem poprzednio u p. Gałki
Pytanie: Jak długo oni się tam przechowywali?
Przez kilka miesięcy tam się znajdowali aż sytuacja stała się ponownie niebezpieczna, a że to był lipiec sam p. Mauer zgłosił się i poszedł do Skarżyska, a później ze Skarżyska do Częstochowy. Tak przetrwał aż zgłosił się do Arbeitsamtu, a potem go wysłali. Ja natomiast zająłem się wyłącznie p. Lolą i jej dzieckiem.
Pytanie: Jaki był los p. Brajborta?
Naturalnie podzielił los wszystkich wysiedlonych, pojechał do Treblinki z żoną, drugą córka i zięciem. Oni już zostali w Treblince zagazowani. do pierwszej akcji jeszcze ich widywałem, a potem jak zostali wysiedleni, więcej już nie wrócili.
Pytanie: Jak był los p. Loli Brajbort (Mauer) i jej dziecka?
Otóż, jak poprzednio opowiedziałem, przyjechała do mnie do Warszawy i zamieszkała na ul. Wilczej 24a. Tam jakiś czas zatrzymaliśmy się i zaczęliśmy rozmyślać co dalej robić. Ponieważ i w Warszawie akcja była i niepewnie było, zawiozłem jej córeczkę do jeszcze trzeciej siostry mojej, która obecnie mieszka koło Warszawy, a wtedy mieszkała w Sokołowie Podlaskim. Moja siostra miała też córeczkę niedużą i obydwie zaprzyjaźniły się bardzo, a p. Mauerowa chwilowo zamieszkała u mnie.
Obecnie córeczka p. Mauerowej wyszła tu już za mąż i z męża się nazywa Feller, na imię nieczytelne wtedy wołaliśmy na nią Lala, była na aryjskich papierach. Także p. Lola była na aryjskich papierach i nazywała się Więckowska. Tak więc p. Mauerowa była u mnie, a jej córeczka u mojej siostry.
Był czas, że rzeczywiście ludzie „kapo” chodzili po Warszawie, wywęszyli to wszystko i pani Lola miała nawet przykrość, bo trzeba było dać okupu 100 dolarów. Powodem też było, że p. Lola zaprzyjaźniła się z drugą Żydówką, która utrzymywała kontakt z pewnym aryjczykiem, już żonatym. Więc sytuacja bardzo niewyraźna, bo żona tamtego prześladowała tą Maryjkę Żydówkę zaprzyjaźnioną z p. Lolą, i tak doszli do p. Loli i ona musiała dać odczepnego 100 dolarów i odczepili się.
Chwilowo więc musiałem p. Lolę umieścić na Żoliborzu. Ale jak to wszystko już przeszło minęło, uspokoiło się, pojechałem po p. Lolę zabrałem do siebie i dzieciaka też przywiozłem i zamieszkali u mnie na ul. Wilczej 24.
Pytanie: Czy na Żoliborzu miał Pan przyjaciela, u którego ona czasowo przebywała?
Na Żoliborzu dostaliśmy z organizacji mieszkanie niejakiego Jagiełło. Z organizacji AK otrzymaliśmy ten adres i tam, przez okres kilkumiesięczny przebywała do chwili, jak już zaznaczyłem, aż ucichło, wtedy ją zabrałem spowrotem, sprowadziłem też jej córeczkę i nieczytelne zamieszkaliśmy.
Przed rozpoczęciem powstania przewidywaliśmy znowu, że sytuacja stanie się ciężka, że razem możemy tu zginąć, wobec czego poszła z dzieckiem znowu na Żoliborz. Tam ją powstanie zastało.
Przy likwidacji powstania ona innym etapem wyszła a ja innym. Dopiero listownie na adres Jędrzejowa ona zawiadomiła, że jest w Samsonowie koło Kielc i prosiła o dosłanie jej rzeczy, bo wyszła bez niczego.
Pytanie: Jakie były jej środki materjalne i aprowizacyjne przez cały czas?
Ja z własnych funduszów względnie też jej, bośmy mieli wszystko to razem. Część prawda wzięliśmy nawet z Jędrzejowa, bo przecież to byli ludzie zamożni, ale wiele ona o to nie dbała, gdyż świetnie opanowała technikę szydełkowania i w tym okresie zarobkowała. Miała bardzo dużo pracy i po zakończeniu powstania pozostało jej jeszcze wiele z tej pracy, tak dużo jej naniesiono. Zarabiała dobrze, tak że materjalnie dość możliwie było.
Po tym wysiedleniu, gdyśmy się skontaktowali także jej mąż został już oswobodzony i poprzez moją siostrę z Jędrzejowa dowiedział się o mnie, więc dałem mu adres żony jego. Pojechał do Samsonowa no i przywiózł ją do Jędrzejowa i wszyscyśmy się tam spotkali.
Tak wyglądała cała epopea.
Pytanie: A pan inżynier podczas okupacji kontynuował swoje zatrudnienie?
W czasie okupacji właśnie pracowałem w "Agrilu", ale później Niemcy w czasie powstania to zniszczyli. W Jędrzejowie oni mieszkali w swoim mieszkaniu, które spowrotem odzyskali, do lipca mniejwięcej, a potem wyjechali do Wrocławia. A ja w październiku w ślad za nimi pojechałem.
Pytanie: Co się stało z tą grupka ludzi ukrywających się w tym bunkrze u Gałki?
Oni się uratowali. Ci dwaj bracia Kluskowie są i wyjechali do Australji. Także Rubinek Ryszard jest w Australji. Kontaktujemy się ze sobą i serdeczny bardzo łączy nas stosunek. Ten drugi Rubinek zmarł, był chory na gruźlicę i dlatego nie wytrzymał warunków ściśnienia w bunkrze.
Zamieszkaliśmy we Wrocławiu. P. Mauer prowadził tam wytwórnię wody sodowej, ja natomiast, jako naczelnik aprowizacji miasta Wrocławia pracowałem, tak więc kontakt nasz nadal trwał. Także Wargonia odwiedzałem, może nie wszystko ci się dotyczy niego wiedziałem, gdyż Wargoń podczas wysiedlenia jednak nie był jak inni posłuszni, tylko uciekł. Nie podporządkował się, uciekł i schował się. Również siostra Wargonia się uratowała. Mieli trochę pieniędzy u właścicieli ziemskich w Jędrzejowie, które po wyzwoleniu otrzymali spowrotem i tak im się też udało.
Tam we Wrocławiu zgrupowała się więc cała kolonja uratowanych ludzi z Jędrzejowa.
Mauerowie opuścili Polskę w 1946 roku. Wyjechali z Wrocławia do Bergen Balzen [Belsen] do Niemiec. Tam nie wiem jak długo byli, ale potem wyjechali stamtąd do Izraela. Cały czas w Bergen Balzen w Izraelu mieliśmy kontakt listowny. Ja przez cały czas mieszkałem we Wrocławiu i pracowałem w Zarządzie miejskim jako naczelnik aprowizacji. Później po paru latach przeniosłem się znowu do mleczarstwa, do mojej dziedziny.
W roku 1959 pp. Mauerowie przysłali mi zaproszenie, żeby koniecznie ich odwiedzić w Izraelu. Przyjechałem do Izraela w maju i byłem aż do połowy czerwca 59 roku przez 6 tygodni. Poznałem wielu Jędrzejowian, których nawet przedtem nie znałem i z tą kolonją jędrzejowską bardzo mile spędziłem ten czas.
No i nadal utrzymywaliśmy ten kontakt. Kiedy ich córka wychodziła zamąż w [19]63 r. w sierpniu p. Mauerowa przysłała zaproszenie i nawet pieniądze na podróż, ażeby pojechać na ślub. Ponieważ tak bardzo serdecznie byłem przyjmowany chciałem przyjechać, ale zbyt długo wydawano mi paszport i dlatego nie zdążyłem na ślub. Zamiast więc w sierpniu pojechałem 17-go grudnia [19]63 r. Teraz jestem tutaj i mam zamiar pobyć przez 3 miesiące.
Obecnie zwiedzam kraj. Zwiedziłem Ejlat, całą pustynię Negew, ze znajomymi, którzy wzięli mnie w swój samochód i jeździłem z nimi. W ten sposób poznałem południe kraju. Ponadto byłem 4 dni w Jerozolimie, w mieszkaniu mej wychowanicy Lali, tam z jednym znajomym zwiedziłem Jerozolimę. Jak Papież był, byliśmy na górze Cyjon, tak dokładnie wszystko poznałem. W ogóle dobrze mi się złożyło.
Poprzednio w r. 1959 zwiedziłem Galileę i jej miejscowości. Obecnie chciałbym jeszcze pojechać nad Morze Martwe, Sodomę i Engedi [Ein Gedi] zwiedzić. Poza tem chcę, bo jak wspomniałem jestem z zawodu rolnikiem, poznać zagadnienia rolne od strony praktycznej i ekonomicznej, możliwie wszechstronnie. Przyjrzeć się życiu społecznemu w kibucach, które bardzo mnie interesuje, jak oni podchodzą do tych zagadnień.
 
Yad Vashem, marzec 1964 r.

Źródło: Yad Vashem, Jerozolima.

Transkrypcja: Andreovia.pl
 
* inna spotykana pisownia nazwiska: Brajtbort, Breitbard [przyp. MM]

 
https://new.getto.pl/pl/Osoby/J/Jaskolski-Jozef

wtorek, 15 grudnia 2020

Nowy Czas


Rynek w Jędrzejowie - w tle budynek na rogu ul. Pińczowskiej  
 
(...) w tle budynek usytuowany na rogu Rynku i ul. Pińczowskiej (adres Rynek 1) oraz szyld: NOWY CZAS. To tu od (...) 1939 r. do 30.09.1943 r. mieściła się redakcja, administracja, ekspedycja i drukarnia polskojęzycznego pisma „gadzinowego” przeznaczonego dla ludności powiatu jędrzejowskiego. Oprócz redakcji i drukarni znajdowała się tam ponadto introligatornia, księgarnia oraz biuro tłumaczeń podań. (...)
Zawartość [pisma]: mocno rozbudowany, propagandowy serwis informacyjny III Rzeszy (głównie wiadomości z frontów), obwieszczenia i zarządzenia okupanta (zarówno generalnego gubernatora, jak i władz powiatowych, m.in. starosty dr Glehna) oraz nader skromne wiadomości lokalne (tu zdecydowanie dominowały tzw. wiadomości potoczne, stanowiące odpowiednik kroniki kryminalnej).

(...)

„Nowy Czas” to na wskroś tendencyjne - nie mniej jednak ważne - źródło historyczne, ukazujące znaczący wycinek okupacyjnej rzeczywistości zarówno Jędrzejowa, jak i powiatu. Na jego łamach zamieszczano szereg informacji, które miały istotny wpływ na życie codzienne mieszkańców, m.in. obowiązujące aktualnie godziny zaciemnienia, ceny maksymalne warzyw i owoców czy chociażby zarządzenie ustalające piątek dniem targowym. Uwagę zwraca, typowa dla gadzinówek, śladowa obecność problematyki żydowskiej. W nr 24 z 27 .02.1940 r. s.3 z widoczną satysfakcją odnotowano następujące zmiany stanowiące efekt działalności burmistrza Bankievitza: „Sklepy żydowskie zniknęły z głównej arterii miasta, ulicy 11 Listopada, na miejsce których powstają nowe przedsiębiorstwa handlowe, zakładane przeważnie przez znanych z solidności kupców-wysiedleńców”.

(...)
[Renata Piasecka-Strzelec]


***

Księgarnia i drukarnia -  Mordkowicz Zygmunt (Zelman), ul. Pińczowska, nr tel. 22
[księga adresowa z lat 30.]

Źródło:
Forum portalu Andreovia.pl

poniedziałek, 14 grudnia 2020

Spadek po Abramie Zylberszacu

The Palestine Gazette, nr 1491, 5 maja 1946

Sąd Okręgowy w Tel Awiwie
W sprawie dot. dziedziczenia po Abrahamie (Abramie) Zylberszacu z Jędrzejowa (Polska).
Powód: Szloma Zylberszac reprezentowany przez dr. Alexandra Lewita oraz mgr. Lejba Bauma, adwokatów (ul. Nahalat Binyamin 63, Tel Awiw).
Ogłasza się, że Szloma Zylberszac, syn ww. zmarłego, złożył w Sądzie Okręgowym w Tel Awiwie wniosek o ustanowienie dziedziczenia po Abrahamie (Abramie) Zylberszacu z Jędrzejowa. Ww. wniosek zostanie odczytany w Sądzie Okręgowym dn. 19 maja 1946 o godz. 9 rano.
Wszystkie osoby roszczące sobie prawo do dziedziczenia w ww. sprawie muszą się stawić osobiście w ww. miejscu i czasie. W przeciwnym wypadku wniosek zostanie przez Sąd uznany za zasadny.
3 maja 1946


Źródło:
The Palestine Gazette, nr 1491, 5 maja 1946