środa, 16 listopada 2022

Abram Paliwo

AVROM POLIVA (b. 1908)

He was born in Yedzhev (Jędrzejów), Kielce Voivodeship. He later moved to Warsaw. He began writing poetry when quite young. He published poems and essays in the Yiddish press in Poland. With the outbreak of WWII, he fled to the Donbas and worked as a coal miner. In 1939 he arrived in Lutsk a sick man. There are various versions of his death. In book form: Originaln (Originals), about community and cultural life in his hometown (Warsaw).
Leyb Vaserman
 
Źródło / source:

sobota, 5 listopada 2022

Hirsz [Cwi] Natan Wyloga

Mr. Hirsh [Cwi] Natan Wyloga,
May His Memory Be for a Blessing by Chaim Jehoshua Wyloga,
May His Memory Be for a Blessing, Miami Beach
 
Translated by Rivka Schiller 
Translation donated by Stephanie Shushan
 
It would be a huge injustice for me not to eternalize his name in our Yizkor book.
My father, Mr. Hirsh [Cwi] Natan Wyloga, May His Memory Be for a Blessing, was one of the few well–known wedding jesters [Yid. “Badchens”] in Poland and was loved in the Chasidic circles, who were amazed by his learnedness and his “interpretations” of various Chasidic [parts of the] Torah at rabbinic or Chasidic–rabbinic weddings.
I recall how he took me along, while still a child, to a rabbinic wedding. The majority of the in–laws were rabbinic scholars and communal leaders, each one in his long silk coat and with large fur hats on their heads.
While “singing” to the groom, as well as at the table during the wedding banquet, my father, May His Memory Be for a Blessing, presented his jester–ing. But in another mode, he really gushed with the sayings of the rabbis and demonstrated an amazing scholarly knowledge of the Torah, Prophets, and Later Writings, Talmud, Midrashim, and Gematriot without end, which demonstrated that this pair was a match from Heaven, and that this match would rise very nicely [or would go to Israel and be successful?]. He was so successful that after finishing up, a famous rabbi called him over, thanked him and blessed him that his entire life he be able to make Jews happy with his jester–ing.
It is understood that Jedrzejow was his regular place of residence, but practically the entire year (aside from the period of Sefira and the “Three Weeks”)[1] he traveled across all of Poland. He would take two valises with him – in one of them he had his regular clothing and laundry, and in the second – clothing of various types, including the attire of a “Jewish Prince.”
How did my father come to Jedrzejow, if ultimately he was a native of Warsaw?
Well, come and here a story:
My father learned with the Lukow Rebbe, Rabbi Jerachmiel Moshe Mincberg, as a yeshiva student; and when the Lukow Rebbe, May His Memory Be for a Blessing, became the first Jedrzejow Rabbi, he took him [the author's father] along with him, and here he continued learning with him [the Rebbe].
A year later Mr. Akiva Beker, who was then already a wealthy Jew came to visit the Rabbi and asked him whether he perhaps had a “good young man” for him, whom he wanted to take as a groom for his daughter. The Rabbi recommended his taking my father as a son–in–law, and in this way, my father became a [settled] resident of Jedrzejow.
Our family, thank God, always grew; and when I was 18 years old, I understood that it was already worth my going out into the greater world. I left for Paris, and from there to America. When I needed to stand for military service, I returned to Jedrzejow, so that my father would not have to pay the penalty of 300 rubles (that was the penalty that the Russian
[Page 337]
government took from those who did not stand for military service).
My father went with me to the Bialobrzeg Rebbe, Rabbi Shraga Yair, May His Memory Be for a Blessing, so as to consult him regarding my conscription.
The Rabbi greeted me with “Shalom Aleichem” and said: “You did a big Mitzvah – fulfilled the Mitzvah of respecting your father by coming yet from America. In addition, you indeed wear glasses. You will certainly be absolved [from conscription]!”
The blessing was in fact fulfilled (I received a “blue note” that absolved one from military service), and after a short period I returned to America.
Later, my parents also came to America, where my father, May His Memory Be for a Blessing, died.


The family of Mr. Hirsh (Cwi) Natan Wyloga, May His Memory Be for a Blessing, in America
Among them, also his deceased son, Chaim Jehoshua, May His Memory Be for a Blessing, the author of this article
.

 
Translator's footnote:
“Sefira” refers to the countdown period between Passover and Shavuot, whereas the “Three Weeks” is a period of mourning that culminates with Tisha B'Av.

Źródło / source:

piątek, 4 listopada 2022

KSIĘGA PAMIĘCI - Benjamin Gutman / Holon

Moje przeżycia i wizyta w Jędrzejowie 

Kiedy naziści zajęli Jędrzejów, pracowałem w wielkim składzie należącym do mojego dziadka, Dawida Riterbanda. Wkrótce okupanci zarekwirowali wszystkie towary, które się tam znajdowały - gotowe produkty lub materiały - i ogłosili, że są im one niezbędne do celów wojennych.

Mojego ojca, braci i mnie pozostawiono na miejscu i wydano nawet oficjalne dokumenty, w których zaliczono nas do „przydatnych Żydów”. Na tej podstawie mogliśmy poruszać się bez przeszkód po terenie całego Generalnego Gubernatorstwa aby móc kupować materiały niezbędne dla nazistowskiego przemysłu wojennego.

W ten sposób mogłem poruszać się po terenie całej Polski, jeździć koleją (co było wówczas Żydom surowo wzbronione). Ale pomimo posiadania przepustki, musiałem również nosić na ramieniu niebieską opaskę z gwiazdą Dawida…

W mieście naziści stopniowo wprowadzali kolejne dotyczące Żydów zarządzenia, na podstawie których Żydzi zostali w końcu umieszczeni w getcie pomiędzy ulicami Pińczowską i Łysakowską.

Podróżując pomiędzy polsko-żydowskimi miastami i miasteczkami, jak również po polskich wsiach, widziałem na własne oczy naszą wielką tragedię, cierpienie i ból naszych braci i sióstr, młodych i starych. Czułem, że wszyscy jesteśmy zgubieni, że prędzej czy później zabiją nas wszystkich i nie zostanie po nas żaden ślad.

Przeżyłem pierwsze wysiedlenie jędrzejowskiej ludności żydowskiej do Treblinki.

Mój umysł snuł rozmaite plany - w jaki sposób ratować się po tym jak wszystkich moich bliskich zabrano właśnie do Treblinki, gdzie tak tragicznie zakończyli swoje życie…

Próbowałem zakopać część naszego dobytku choć nie miałem najmniejszej nadziei, że dożyję momentu odkopania go…

Nocowałem u Aszera Ledermana. Pewnego ranka, gdy dopiero co wyszedł do pracy, wrócił po chwili mówiąc, że getto jest otoczone przez SS i niemiecką policję i że jesteśmy w przeddzień drugiego „wysiedlenia”, którego ostatecznym celem jest całkowite oczyszczenie Jędrzejowa z Żydów.

Szybko wydostałem się z getta do mojego miejsca pracy i przekazałem mojemu „komisarzowi” gorzkie wieści, jakie usłyszałem, po czym ukryłem się w psiej budzie… Widziałem stamtąd jak ostatni jędrzejowscy Żydzi prowadzeni są do pociągu. Przypadkiem przechodził tamtędy znajomy Polak, spostrzegł mnie i poradził bym udał się do Miąsowej i stamtąd jechał dalej.

Czekając w Miąsowej na pociąg do Skarżyska, przed moimi oczami przejechał pociąg towarowy wiozący jędrzejowskich Żydów w zamkniętych wagonach. Wśród deportowanych dojrzałem twarze Zacharie Brajtborta, Jeszajahu Majersona i kilku innych znanych mi Żydów.

W Skarżysku przekazałem naszym jędrzejowianom wiadomość, że miasto jest już „Judenrein”…

Bałem się tam pozostać i wyjechałem do Końskich. Stamtąd nawiązałem kontakt z moim niemieckim „komisarzem”, który rozkazał mi natychmiast wracać do Jędrzejowa zapewniając mnie, że wkrótce mnie tam „zalegalizuje”… Tak jak moich dwóch braci - Icka [Izaaka] i Berisza, którzy zostali już przez niego „zalegalizowani”. Nie miałem innego wyjścia - poszedłem za jego radą i wróciłem do Jędrzejowa. Na stacji kolejowej Niemcy przeszukali mnie starannie, a następnie aresztowali. Wysłali mnie do małego getta, gdzie znajdowało się wtedy trochę Żydów, wśród nich także moi bracia Icek i Berisz, zatrudnieni przy „likwidacji mienia” deportowanych Żydów…

Znów zacząłem planować w jaki sposób ratować siebie i moich braci. Jednakże straszny koniec nadszedł!

Garstkę Żydów pozostających w małym getcie również wysiedlono do obozu pracy w Skarżysku. Sytuacja tam była straszna. Z jednej strony głód i cierpienie, z drugiej - nieludzkie traktowanie ze strony „strażników”, a także ciężka epidemia tyfusu, która zebrała swoje żniwo. Żydzi żyli tutaj w tak niewyobrażalnych warunkach, że śmiertelnie chorzy bali się zgłaszać chorobę bo oznaczało to pewną śmierć. Ludzie, którzy nie pracują nie mają prawa żyć na tym świecie…

I tak obaj moi bracia chorowali wskutek ciężkiej pracy - aż zakończyło się ich młode życie!...

Po tym wielkim nieszczęściu, które mnie spotkało, rozmówiłem się z Ruwenem Rubinkiem, że musimy obaj uciec z obozu z powrotem do Jędrzejowa.

Nasz plan się powiódł - bez przeszkód wróciliśmy ze skarżyskiego obozu do Jędrzejowa. Mimo to byliśmy w wielkim niebezpieczeństwie. Niemcy obwieścili, że za każdego znalezionego Żyda dają flaszkę spirytusu i kilogram cukru.

Między naszymi polskimi sąsiadami-wrogami [gra słów - w języku jidysz słowa te brzmią podobnie - przyp. MM] nie brakowało amatorów gotowych wypełnić taką „patriotyczną” i „szlachetną” misję.

Dowiedziawszy się, że w piwnicy domu Mosze Mandla ukrywa się kilkoro Żydów, skierowaliśmy się tam i również znaleźliśmy [dla siebie] kryjówkę, która mierzyła zaledwie 1,2 m szerokości, 2 m długości i 1,2 m wysokości. Wśród 7 osób, które przechowały się tam przez 2 lata, byli jędrzejowianie: Izrael Rubinek, Herszel Mauer, Majer Kluska i jego brat Jechezkiel.

Bywały czasy, gdy za żadne pieniądze nie byliśmy w stanie zdobyć jedzenia czy picia. Sam „czynsz” wynosił 1000 złotych miesięcznie, za jedzenie płaciliśmy osobno.

Niech będzie błogosławiony fakt, że żył w Jędrzejowie Polak nazwiskiem Jaskulski, który wiedział o tym, że tam się ukrywamy się i zorganizował nam nawet światło elektryczne. Pojawiła się też w bunkrze Żydówka z Wiślicy, której pozwoliliśmy zostać z nami. Uzyskaliśmy przez nią kontakt z doktorem Przypkowskim, który przekazał nam leki oraz pieniądze, a także z właścicielem ziemskim / dziedzicem Różyckim [Menachem Horowicz / relacja dla Yad Vashem: „Był on dyrektorem Związku Ziemian „Opatkowice” - przyp. MM] - również przyjacielem Żydów, który bardzo nam dopomógł.

Kilka tygodni przed naszym wyzwoleniem Niemcy coś wywęszyli - zaczęli szukać i przetrząsać okolice naszego bunkra  chcąc wyłapać ukrywających się Żydów… Musieliśmy być jeszcze bardziej ostrożni, często bywaliśmy także głodni… Izrael Rubinek, błogosławionej pamięci, nie wytrzymał tego - ciężko zachorował i zmarł w bunkrze. Nasza wspólna kryjówka stała się jego grobem.

Będąc w bunkrze dowiedzieliśmy się o wszystkich nieszczęściach, które dotknęły naszych jędrzejowskich Żydów, jak również o barbarzyńskim zbezczeszczeniu Świętej Tory, której zwoje zawieszono między dwoma wagonami podczas wysiedlenia i rozdarto, [a Żydów] zmuszano do deptania jej i tańczenia na niej.

Dożyliśmy odkupienia! Wrogowie uciekli, a my wygraliśmy nasze wyzwolenie. Nie mogliśmy już jednak pozostać dłużej w Jędrzejowie. Ziemia paliła się nam pod stopami.

Po tym jak błogosławionej pamięci Majer Fridberg i dziewczyna z Wodzisławia zostali zastrzeleni przez jędrzejowskiego żydożercę, wyjechaliśmy przez Niemcy do Izraela, gdzie odnalazłem mojego ocalonego brata Mordechaja, niech żyje!

Jestem szczęśliwy, że jestem w Izraelu - opowiadam o moich przeżyciach podczas przerażających rządów Hitlera, niech jego imię będzie wymazane, i o Zagładzie Żydów w Polsce i w Europie Wschodniej.
Niech Bóg pomści krew sług swoich przelaną! [nawiązanie do Psalmu 79,10 - na podstawie: http://bibliepolskie.pl - przyp. MM]


*

Tłumaczenia wybranych tekstów z Księgi Pamięci Żydów jędrzejowskich
[Sefer-HaZikaron LeYehudi Yendzhyev pod redakcją Shimshona Dov Yerushalmi, Tel Aviv, 1965]

Autor tłumaczenia z języka jidysz: MICHAŁ MAZIARZ 

Zrealizowano w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego


 



środa, 2 listopada 2022

KSIĘGA PAMIĘCI - Ester Szarf / Bat Galim

Mój gorzki los w morzu łez

Ogromne, głębokie morze krwawych łez, które wylaliśmy i które wciąż wylewamy nad naszym wielkim nieszczęściem wciąż nie jest pełne. I nigdy nie będzie! Każda Księga Pamięci naszych zniszczonych żydowskich gmin w Polsce i całej Europie Wschodniej jest kałużą świeżej krwi i łez w morzu naszych trosk…

Niech mi więc będzie wolno, urodzonej w Jędrzejowie żydowskiej córce, która ponad 40 lat temu - w 1925 roku - miała szczęście opuścić gorzkie wygnanie [hebr. golus, גלות - wygnanie Żydów z ziemi Izraela i ich pobyt na obczyźnie, diaspora - przyp. MM] i wyemigrować do Izraela aby pomóc w budowie naszego państwa, dolać moje gorzkie łzy do Księgi Pamięci o naszych najbliższych i najdroższych!
Któż z was ocalonych, moi bracia i siostry, nie pamięta mojego drogiego ojca, Mosze Fridberga, jego drugiej żony Gitli, która była mi oddana jak matka, mojej siostry Fajgli i jej męża Hirsza Wolfa Tajchnera wraz z trójką ich drogich dzieci? Wszyscy, wszyscy oni przepadli z bożego świata przed czasem. Mój drogi ojciec słynął z dobrego serca,  zawsze gotowy do poświęceń dla każdego Żyda, co było symbolem prawości w jego zawodzie i relacjach z ludźmi - żydami czy chrześcijanami. [Mimo to] spadł na niego surowy wyrok - nie chcąc opuścić swego miasta mówił: „Chcę wyruszyć w moją wędrówkę razem ze wszystkimi Żydami Jędrzejowa”.
Tak wiele lat minęło od mojego wyjazdu do Izraela lecz wciąż stoją mi przed oczyma święte twarze drogich żydowskich dzieci, które biegną wesoło do swoich chederów by poznawać Torę i żydowskość.
Pamiętam jak ojcowie i matki z radością prowadzali swoje dzieci do chederu, mając nadzieję, że będą mieć z nich pociechę, z dumą patrząc na ich wytrwałość w nauce.
Niestety, wszystko przepadło i spłonęło w wielkiej pożodze narodu żydowskiego!
Winniśmy, nieliczni którzy pozostali, wspominać ich i z czcią chronić pamięć o nich w naszych rozdartych sercach.
Wielkiej rany narodu żydowskiego uleczyć niepodobna!

Oto i one - dzieci, o których Ester Szarf pisze z taką miłością. Pamięta je z 1918 roku - jeszcze przed swoją aliją do Izraela. To uczennice syjonistycznej szkoły [bejt-sefer] w Jędrzejowie. W środku - błogosławionej pamięci nauczyciel Jakow Dembina.

*

Tłumaczenia wybranych tekstów z Księgi Pamięci Żydów jędrzejowskich
[Sefer-HaZikaron LeYehudi Yendzhyev pod redakcją Shimshona Dov Yerushalmi, Tel Aviv, 1965]

Autor tłumaczenia z języka jidysz: MICHAŁ MAZIARZ 

Zrealizowano w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego