sobota, 23 marca 2019

Mordechaj Śledzik - relacja


Marek (Mordechaj) Śledzik
(...) Jędrzejów to miasto powiatowe należące do województwa kieleckiego. Przed wojną miasto liczyło 18 tys. mieszkańców, z tego Żydów ok. 4 tys. Żydzi zajmowali się przeważnie handlem i rzemiosłem - szewcy, krawcy, stolarze. Przemysłowcami na większą skalę byli Ickowicz i Dykierman (właściciele fabryki wyrobów metalowych), Werdygier i Szpilberg (właściciele browaru i młyna mechanicznego). Ludzie z tego środowiska byli ortodoksyjni.

Żydzi posiadali własną szkołę 7-klasową mieszczącą się przy ul. Pińczowskiej. Ruch zawodowy skupiał się w Związku Kupców Żydowskich i Związku Żydów-Rzemieślników. 

Życiem kulturalnym Żydów kierowała organizacja syjonistyczna w Jędrzejowie. W budynku należącym do organizacji był klub, istniało również Koło Dramatyczne, które dawało przedstawienia. Repertuar dobierany był z twórczości żydowskiej. Należałem do Koła Dramatycznego, pamiętam jak grywaliśmy „Salamit” i inne. Sala dla przedstawień mogła pomieścić 300 osób.

Przewodniczącym organizacji syjonistycznej był Alter Jechiel Topioł. Piastował on ten urząd do roku 1933, aż do chwili swego wyjazdu do Izraela. Synowie Topioła również wyjechali z rodzicami do Izraela. Ruchliwą działalność rozwijała również Aguda i Mizrachi.

Gdy wróciłem z wojska we wrześniu 1939 r. zastałem już okupantów w Jędrzejowie. Z opowiadań mieszkańców dowiedziałem się o pierwszych represjach: zajmowaniu co piękniejszych mieszkań żydowskich, posyłaniu na roboty, rewizjach itd. Zresztą sam byłem wkrótce świadkiem zbrodniczych czynów hitlerowskich i sam je na własnej odczułem skórze.

Po moim powrocie do Jędrzejowa stwierdziłem ze zdumieniem, że niektórzy ludzie, którzy przed wojną wydawali się spokojnymi i przyzwoitymi ludźmi teraz, w zmienionych warunkach, pokazali dopiero swoje prawdziwe oblicze. Np. taki Joachim B(…), przed wojną spokojny człowiek, urzędnik Kasy Komunalnej. Po wtargnięciu okupantów okazało się, że B(…) jest zażartym wrogiem Żydów. Wydawał gazetę „Nowe Czasy” („Nowy Czas”), w której wysługiwał się hitlerowcom.

Także stosunek ludności polskiej do Żydów okazał się bardzo nieprzychylny. Niejednokrotnie Polacy zakupowali za grosze rzeczy żydowskie i nie wahali się nawet przed zabieraniem skrwawionej odzieży po zamordowanych. Z zimną krwią przypatrywali się egzekucjom niewinnych ludzi.

Pewnej nocy 1940 r. zbudzono wszystkich żydowskich mieszkańców Jędrzejowa, kazano zostawić rzeczy i natychmiast opuścić mieszkania. Tak odbyło się wysiedlenie do getta. Getto obejmowało przestrzeń od Rynku poprzez ulice Pińczowską, Łysakowską do ul. 3 Maja.

Zorganizowany w getcie Judenrat zajmował się rozdziałem kartek żywnościowych, przydzielaniem przymusowej pracy, zbieraniem żądanych przez Niemców rzeczy itp. Wysyłano również na roboty poza obręb miasta, np. młodzież do Sędziszowa, innych na roboty do Bełżca itp.

Po domach robiono często „rewizje” w poszukiwaniu cenniejszych rzeczy. U mnie zrobiono rewizję 16 lipca 1941 r. Zabrano wówczas bieliznę, znaczki pocztowe, futro. Podobnie rabowano w innych domach żydowskich.

Getto w Jędrzejowie zostało zamknięte w 1940 r. Ludność zamknięta w getcie nękana była ciągłymi aresztami, rewizjami, chorobami. Szerzył się tyfus plamisty. Dwa lata trwało to piekło. We wrześniu 1942 r. nastąpiło pierwsze wielkie „wysiedlenie”. Prawie całą ludność getta wywieziono wtedy do Treblinki. Między wywiezionymi znalazła się moja rodzina: dwie córki, syn, żona. Część mieszkańców getta, w tej liczbie mnie i drugiego mego syna pozostawiono w tzw. Arbeitskommando. Grupa ta liczyła 210 osób.

Podczas wysiedlenia rozgrywały się okropne sceny. Wielu ludzi nie chciało się przyłączyć do transportu do Treblinki i uciekało. Do uciekających Niemcy strzelali. Padło wtenczas ok. 40 ofiar. Rabin z Sobkowa odmówił wyjścia z mieszkania. Odziany w tałes odmawiał modlitwy. Zabito jego i żonę. Staruszka Berlinerowa, licząca 90 lat, ukrywała się prze kilka dni po wysiedleniu przy ul. Rakowskiej 3, poza obrębem getta. Sparaliżowana nie opuszczała łóżka. Wnukowie pozostawieni w Arbeitskommando przynosili jej potajemnie jedzenie. Hitlerowscy żandarmi odkryli jednak schron staruszki i wynieśli ją w łóżku na podwórze. Tam ją zastrzelili. Polacy przypatrywali się temu ze spokojem.

Chciałbym jednak w tym miejscu, mówiąc o stosunku ludności polskiej do Żydów, wspomnieć także o Polaku, dr. Feliksie Przypkowskim. Był to lekarz powiatowy, zamieszkały w Jędrzejowie. Zachował się wobec Żydów nader szlachetnie. Gdzie i jak mógł pomagał, przechowywał żydowskie rzeczy i pieniądze, w późniejszym okresie, gdy Żydzi z Jędrzejowa byli w obozie, przesyłał im pieniądze i lekarstwa. Po wyzwoleniu kontaktował oswobodzonych z krewnymi w Ameryce i Izraelu.

W lutym 1943 r. odbyło się ostatnie wysiedlenie robotników pozostawionych w Arbeitskommando, po czym Jędrzejów został ogłoszony jako „Judenrein”. Przed wysiedleniem do Skarżyska-Kamiennej hitlerowcy zamordowali kilkudziesięciu chorych w szpitalu w getcie. Szpitale te mieściły się w gmachu szkolnym przy ul. Pińczowskiej i przy Targowisku. Wszystkich chorych (przeważnie na tyfus plamisty), wygoniono na podwórze, a szef żandarmerii von Brühle własnoręcznie, przy pomocy kilku żandarmów, ich rozstrzeliwał. Musieliśmy przypatrywać się tej scenie. Jedna z chorych, młoda dziewczyna, wpadła pomiędzy stojących na podwórzu robotników Arbeitskommando i tak się schowała. Trupy zastrzelonych pochowali Polacy.

Gdy byłem już w obozie, doszły wiadomości, że podczas tego wysiedlenia schowało się kilku Żydów, hitlerowcy ich wykryli i zastrzelili na podwórzu młyna Werdygierów. Między zamordowanymi był Abram Szlęcki. (...)

Yad Vashem, grudzień 1958 r.


Źródło: Yad Vashem, Jerozolima.

Transkrypcja: Andreovia.pl

http://andreovia.pl/publikacje/zydzi-z-jedrzejowa/item/35-yad-vashe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz