piątek, 14 października 2022

KSIĘGA PAMIĘCI - Rywka Zaromb-Hutnik / Buenos Aires

Moje drogie miasteczko Jędrzejów

Ponad 40 lat dzieli mnie od tamtego czasu, od tamtych ludzi i wydarzeń, a pomimo to wszystko jest jasne i wyraźne - każdy najdrobniejszy szczegół. Z perspektywy minionego czasu widzę bogate i pełne wigoru życie, które rozgrywało się w pięknych barwach - pomimo biedy i innych trudnych czynników, które stawiały w ciężkiej sytuacji życie żydowskie w Polsce.
To prawda, że życie miało swoją powszedniość - zarabianie na chleb i inne potrzeby. (…)
Ale prawdą jest też, że skrzyło się tam życie kulturalne, którym w stosunku do niewielkiej społeczności żydowskiej, moglibyśmy obdzielić kilka większych miast.
Być może stąd bierze się fakt, że moje wspomnienia nie kręcą się wokół codziennego życia, pracy i utrzymania rodziny, ale raczej towarzystwa kulturalnego „Muza”. Koncentrowała się wokół niego niezwykła aktywność, przede wszystkim młodzieżowa.
Przypadło mi w udziale być świadkiem pierwszych kroków towarzystwa kulturalnego i mam coś do opowiedzenia na temat historii, która stworzyła grunt i zrodziła potrzebę stworzenia „Muzy”. Wpłynęła ona mocno na życie jędrzejowskiej młodzieży i przyczyniła się do jej społecznego i kulturalnego ukształtowania.
Grupa młodzieży, pod kierownictwem Mendla Dancikera, pracowała nad wystawieniem sztuki „Sara Szejndel”. (Żadną miarą nie mogę sobie przypomnieć nazwiska autora). Rolę tytułową, Sarę Szejndel, miał zagrać Motl Rajzman ale jego rodzice absolutnie nie wyrazili na to zgody. Do przedstawienia pozostały tylko trzy dni i nie było komu go zastąpić. Reżyser sztuki wpadł wtedy na pomysł, abym to ja spróbowała swoich sił w tej roli. Moja rodzina wyraziła pewien sprzeciw [na myśl], że miałabym zostać „aktorką”. Szybko wywalczyłam sobie jednak niezależność zdobywając, razem ze swoją przyjaciółką Hańcią Kamrat, zawód szwaczki. Opuściłam dzięki temu dostatni dom mojego ojca, aby „proletaryzować się” - to było dążenie ówczesnej młodzieży.
Poddasze, na którym razem mieszkaliśmy i pracowaliśmy było wówczas miejscem spotkań młodzieży, w którym wspólnie dyskutowaliśmy, śpiewaliśmy ludowe pieśni, przede wszystkim wzywające do walki.
Taki oto los, który był moim udziałem, pozwolił mi podjąć moje pierwsze próby w żydowskim teatrze pod okiem Mendla Dancikera.

Zarząd Biblioteki im. I. L. Pereca przy Towarzystwie „Muza” w Jędrzejowie. Na zdjęciu od prawej siedzą: Abraham Chenciński, Kalman Chenciński, Izrael Gurtman, Szlama Dawid Belfer, Herszel Renkoszyński, Rywka Zaromb. Stoją Chawa Tenenbojm, Berl Fridman i Chaim Lederman. [Na ścianie portret Icchoka Lejba Pereca - klasyka literatury jidysz - przyp. MM]
 
 

Do dziś nie mieści mi się w głowie, że w tak krótkim czasie, jaki pozostał na próby (ledwo trzy dni) i przy moim niewielkim doświadczeniu w tej dziedzinie (bo nie byliśmy rozpieszczeni jeśli chodzi o teatr), udało mi się nauczyć mojej roli. Pokazałam się i triumfowałam. Moja rola jako Sara Szejndl była wielkim osiągnięciem, a przedstawienie - wspaniałym sukcesem.
Pierwszy triumf rozbudził nasz apetyt więc pracowaliśmy dalej, wystawiając później poważne przedstawienia. Między innymi „Opowieść o siedmiu powieszonych” [Leonida] Andrejewa. Ale znaczenie naszego pierwszego przedstawienia [Sara Szejndl] polegało na tym, że dało ono impuls dla stworzenia „Muzy”, która była pierwszym etapem naszej drogi na szczyt.
Ówczesna grupa aktorów-amatorów nie stawiała sobie początkowo żadnych większych celów. Nie miała także jasno zdefiniowanego charakteru. Byli tam ludzie o rozmaitym pochodzeniu społecznym i politycznym. Powstanie „Muzy”, która wzięła sobie za wzór będzińską „Muzę”, od której zapożyczyła także statut, postawiło przed nami konkretne zadania: upowszechnianie kultury wśród mas żydowskich i w naszym miasteczku.
Założyliśmy bibliotekę imienia I.L. [Icchoka Lejbusza] Pereca, w zbiorach której znajdowały się najlepsze i najnowsze dzieła literatury żydowskiej. Wkrótce pojawił się też dział literatury polskiej. Otworzyliśmy także czytelnię, w której dostępne były wszystkie gazety i czasopisma żydowskie, niezależnie od (ich) politycznego charakteru. Działał także klub szachowy.
Nasza działalność rozszerzyła się i grupa, która była początkowo tylko kółkiem teatralnym, podjęła wiele innych zagadnień żydowskiej kultury.
„Muza” rozwinęła się, a jej sława wykraczała poza granice miasta.
To miejsce, początkowo tylko miejsce spotkań młodzieży, stało się adresem dla wielu żydowskich pisarzy i działaczy kulturalnych, którzy przyjeżdżali do nas z Warszawy.
Nie zapomnę nigdy atmosfery święta, którą przywiózł ze sobą młody wówczas Perec Markisz, przybyły do Jędrzejowa. Byli u nas także Efroim Kaganowski, Mejlech Rawicz, Leo Finkelsztajn, Joel Mastbojm, dr Jechiel Halpern i inni.
Wszyscy byliśmy młodzi i dziś wydaje się, że samo życie było młodsze od nas. Atmosfera święta nie trwała jedynie podczas ich występów i wykładów ale na długo przed nimi, (…), a także na długie dni i tygodnie po nich.
W trakcie naszej działalności ujawniły się także lokalne siły, dzięki którym odbywały się ciekawe wieczory dyskusyjne i odczyty literackie na temat pisarzy i ich dzieł. Pośród młodzieży wyróżniali się: Izrael [Isroelik] Gurtman, Abraham Solowicz, Mosze Kasjer i inni, którzy później, w trakcie swoich życiowych wędrówek, kontynuowali swoją działalność i miłość do żydowskiego słowa wszędzie tam, gdzie los ich zaprowadził.
Nasze kółko dramatyczne, gałąź działalności kulturalnej „Muzy”, zabłysnęło jak prawdziwy klejnot i wspinało się wciąż wyżej i wyżej. Nasze przedstawienia, wzbudzające radość i atmosferę święta, zapewniały „Muzie” zaplecze finansowe, które w późniejszym czasie pozwoliło na przenosiny do bardziej przestronnego lokalu.
Sytuacja polityczna w Polsce nie pozostawała obojętną dla młodzieży, która skupiała się wokół „Muzy”. Do twierdzy żydowskiej kultury, którą była „Muza”, również wkradały się różne polityczne prądy. Młodzież żydowska nie mogła pozostać obojętna wobec nastrojów, które ogarnęły młodzież całego świata przed wojną, w obliczu kolosalnych zmian, które zachodziły wokół.
Ktoś znajdował swój ideał w Związku Radzieckim, który graniczył z Polską, ktoś inny szukał rozwiązania problemu żydowskiego w budowie własnego państwa. Ze wszystkich ideowych ugrupowań, które znalazły miejsce dla swojej działalności w ramach „Muzy”, wykrystalizowały się dwa główne stronnictwa: komunistyczne i syjonistyczno-socjalistyczne.
Między tymi dwoma głównymi ugrupowaniami toczyła się walka o narzucenie ich ideowego porządku. Gorące i zawzięte dyskusje toczyły się między zwolennikami obu grup choć do żadnych krwawych starć nigdy nie doszło.
Były to czasy tolerancji, uprzejmości i przede wszystkim, wszystkich łączył jeden cel: upowszechniać żydowskie słowo i cenić wysoko żydowską kulturę!

Grupa przyjaciół i przyjaciółek z żydowskiej biblioteki w Jędrzejowie. W środku - Jakow Finkelsztajn i Hirsz Szejkowicz.


Nadeszły jednak ciężkie lata dla życia żydowskiego. Pierwsza wojna światowa zostawiła za sobą zgliszcza, a lata powojenne wyczerpały ekonomicznie Żydów w miasteczku. Antysemicka polityka sanacji ciężko dotknęła wszystkich dziedzin żydowskiego życia. Ale nawet w tych ciężkich czasach przebłyskiwały takie momenty jak nasze teatralne przedstawienia czy spotkania z ludźmi teatru, którzy przyjeżdżali do nas z Warszawy. Pamiętam jak grali u nas gościnnie Jonas Turkow i Diana Blumenfeld - dało nam to tak dużo radości i duchowej przyjemności!
Te piękne czasy skończyły się dla mnie w maju 1928 roku kiedy zostałam aresztowana za przygotowywanie komunistycznej odezwy na 1. maja. Zostałam skazana na półtorej roku więzienia. Po odsiedzeniu niecałego roku wyszłam za kaucją i, nie chcąc wracać do więzienia, w czerwcu 1929 roku nielegalnie opuściłam Polskę na zawsze.
Dalsza moja droga prowadziła przez Niemcy, gdzie mieszkałam do momentu dojścia Hitlera do władzy, aż do Argentyny.
Kilkadziesiąt lat minęło od pięknych dni mojej młodości. Morze krwi i łez zalało przez ten czas miasta i kraje. Dawny Jędrzejów podzielił los setek i tysięcy innych żydowskich miast i miasteczek w Polsce i wschodniej Europie. Z tych wszystkich, którzy wzbogacali, upiększali życie naszego miasteczka, uratowało się niewielu; są dziś rozsiani po całym świecie.
Lata międzywojenne na zawsze pozostaną w mojej pamięci - tak samo jak pozostaną w pamięci wszystkich, którzy ich doświadczyli. 
 

 

*
Tłumaczenia wybranych tekstów z Księgi Pamięci Żydów jędrzejowskich
[Sefer-HaZikaron LeYehudi Yendzhyev pod redakcją Shimshona Dov Yerushalmi, Tel Aviv, 1965]

Autor tłumaczenia z języka jidysz: MICHAŁ MAZIARZ 

Zrealizowano w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego


 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz